our empire
Czy chcesz zareagować na tę wiadomość? Zarejestruj się na forum za pomocą kilku kliknięć lub zaloguj się, aby kontynuować.


.
 
IndeksIndeks  Latest imagesLatest images  SzukajSzukaj  RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  

 

 Hook {bar}

Go down 
3 posters
Idź do strony : Previous  1, 2
AutorWiadomość
Leilla Carter
Admin
Leilla Carter


Age : 25
Skąd : Londyn
Partner : mama kogoś szuka...
Posada : utrzymanka rodziców

Hook {bar}  - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: Hook {bar}    Hook {bar}  - Page 2 EmptySro 25 Lis - 4:24:41

Miała ochotę się spoliczkować za pomysł z zamówieniem alkoholu. Do cholery jasnej, typ ledwo trzyma się na nogach, a ona wpadła na iście genialny pomysł. Następnie miała ochotę spoliczkować się za fakt, że dalej została i kontynuuje rozmowę, która wyraźnie nie miała sensu. Ale jej wewnętrzny kompleks mesjasza, nie pozwolił jej zostawić blond fretki w takim stanie. Spojrzała na barmana, który chyba zrozumiał co miała na myśli, bo zabrał kieliszki (couldn't care less for money) a ona odgarnęła włosy z twarzy i uważnie przyjrzała się Laurentowi. Zdecydowanie jest z nim gorzej niż myślała.
– Zapamiętam, przyda się, jeśli kiedykolwiek będę miała ochotę urządzić sobie francuski wieczorek,
w co szczerze wątpię
– powiedziała i  okej kompleks mesjasza to jedno, ale niby co ona ma zrobić z dorosłym, najebanym facetem, który pewnie nawet nie jest świadomy pod jakim adresem mieszka w Londynie.
Zastukała paznokciami o drewnianą powierzchnię baru, przez chwilę zastanawiając się czy na pewno nie mogłaby po prostu zwiać i udawać, że w życiu go nie widziała. Właściwie to od dwóch lat żyła w przekonaniu, że już nigdy nie będzie musiała gapić się na jego uśmiech (same here bitch, ale ja się cieszę, że mogę to znowu robić), który powodował u niej dreszcze zażenowania i nie znalazła żadnych przeciwskazań, żeby dalej utrzymywać ten stan rzeczy, co więcej aktualny stan Laurenta, wskazywał, że raczej nie będzie miał wielu wyraźnych wspomnień z tego pięknego jesiennego wieczoru.
Ale takie rozważania to jedno, a faktyczny stan rzeczy jest taki, że nie mogła go zostawić. Po prostu nie mogła. To nie było w jej stylu (podobnie jak zajmowanie się nawalonym typem, ale to pomijamy). Więc pomyślała o jedynym, logicznym sposobie rozwiązania całego problemu. Trzeba zrzucić odpowiedzialność na kogoś innego. Próbowała przypomnieć sobie imiona jego sióstr, niestety z marnym skutkiem.
– Laurent skup się, dobrze? Przyszedłeś tu sam, czy gdzieś blisko kręcą się twoje siostry? Albo przynajmniej jedna z nich?
Zakładała, że przynajmniej jedna z nich musi być w pobliżu, to było jedyne wytłumaczenie, dlaczego doprowadził się do takiego stanu. Przecież nie ma innych logicznych powodów, prawda?
Powrót do góry Go down
Laurént Delacroix
Admin
Laurént Delacroix


Age : 27
Skąd : Lyon, Francja
Partner : mama twierdzi, że Leilla

Hook {bar}  - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: Hook {bar}    Hook {bar}  - Page 2 EmptyCzw 26 Lis - 2:04:28

Największym plusem zaistniałej sytuacji był fakt, że bardziej sie już upodlić młody Delacroix nie mógł. Gotówkę przejebał, kartę kredytową zgubił. Stawiają przed nim kolejkę, po czym zabierają, no to impreza chyba dobiega końca. Bez sensu mu się to trochę wydawało, bo wieczór taki młody, on taki beztroski, w pełni sił prawie! No nie zabierajmy mu tego. Jeszcze chwilkę niech sobie wstyd robi, jak przecież sam chciał.
Laurent doświadczał chaosu, czegoś nowego, zjadł zakazany owoc. Rękoma błądził po włosach, swojej twarzy. Zamrugał raz, potem drugi. Przetarł oczy, równocześnie ignorując kompletnie słowa tej nieosiągalnej istoty, która siedziała przecież tuż obok niego. Wzrok chłopaczyny wyostrzył się wystarczająco, by po tej dłuższej chwili pierwszy raz spojrzeć na Leillę i dostrzec coś więcej niż kontur jej sylwetki. Przez jego pijaną główkę przebiegła myśl o tym, że Leilla wygląda dobrze nawet w tym dziwnym półmroku, jaki w barze panował. Już wcześniej wydawała mu się atrakcyjna, teraz tylko trochę bardziej. A jej kompleks mesjasza mógł Laurencika tego wieczoru naprawdę uratować! Tylko że później by tego nie wybaczył zarówno sobie, jak i jej. Po ojcu chyba taki dumny był. Mężczyzn Delacroix się nie ratowało! To oni byli rycerzami, bohaterami, cudownym wybawieniem białogłowy. Sytuacja odwrotna byłaby ciosem w ich męskie ego! Leilla, uratujesz go? Skrzywdzisz to kruche, męskie ego? A może jednak pozwolisz mu umrzeć przez zadławienie wymiotami na zimnej kostce brukowej, bo pozostawiony sam sobie niewątpliwie tak skończy?
- Jesteśmy tu sami, mała - zadeklarował jakoś niesamowicie wyraźnie, patrząc na to w jakim stanie się znajdował. Nadal jednak był to pijacki bełkot. Czy był to żart, czy pokrętna odpowiedź na pytanie dziewczęcia, sam nie wiedział. Natomiast spodobało mu się nazwanie tej paskudnej, bezczelnej Carter (jakby to z pewnością na trzeźwo twierdził) jakże eleganckim terminem mała. W słowniku fuckboya taki termin znalazł. Poczuł się panem sytuacji, bo tu równocześnie umniejszył swojej obecnej rozmówczyni, jak i posunął się do DELIKATNEGO flirtu.
Barmana to chyba rozbawiło, bo coś tam zachichotał pod nosem. A może jedynie śmiechem reagował na stres, związany z tym, że zaraz może mieć w lokalu wypitego w trzy dupy trupa. Zbliżył się do naszych ulubieńców i nachylił w stronę Leilly.
- Koleżanko droga, zabieraj stąd tego luja. Jak sama nie dasz rady, to zwołaj sobie jakiegoś przytomnego klienta do pomocy - prychnął z przekąsem barman. Och, jak bezczelnie! Jakże by się to Laurentowi nie spodobało, ojejujeju! Niestety aktualnie był zbyt blisko swego pierwszego, pełnoprawnego zgonu, by w ogóle te słowa do niego dotarły.
Powrót do góry Go down
Leilla Carter
Admin
Leilla Carter


Age : 25
Skąd : Londyn
Partner : mama kogoś szuka...
Posada : utrzymanka rodziców

Hook {bar}  - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: Hook {bar}    Hook {bar}  - Page 2 EmptySob 28 Lis - 21:34:32

Gdyby Leilla miała więcej czasu – z pewnością poświęciłaby go na zastanowienie się, jak doprowadziła się do sytuacji, gdzie zamiast słuchać średnio śmiesznych żartów (w typie żartów o jeżu) została doprowadzona do konieczności zajęcia się pijanym idiotą, którego nie widziała przez ponad dwa lata (a ostatnio kiedy się widzieli to i tak nie zostawił po sobie dobrego wrażenia). Najogólniej mówiąc młody Delacroix jest absolutnie ostatnią osobą, na którą Leilla chciałaby poświęcać czas.
Ale stało się i w tej sekundzie domyślanie się co by było gdyby, byłoby tak samo irracjonalne jak sam fakt, że obecna sytuacja się dzieje. Poświęciła 30 sekund na zastanowienie się – co ona ma zrobić z dwudziestoczteroletnim najebanym typem. Jej doświadczenie z pijanymi, ogranicza się do domówek w czasach liceum, gdy kradła butelkę whisky z barku ojca i trzeba było położyć jedną typiarę do łóżka. Nie trzeba było wyciągać typa z baru, ogarnąć dokąd właściwie trzeba go wysłać i jeszcze w jaki sposób tego dokonać. Bo tak jak już ustaliłyśmy wcześniej – pepe pan Mesjasz nie zostawi go na pastwę losu, albo co gorsza – na pewne zgarnięcie na jakąś wytrzeźwiałkę.
Bardzo łatwo jest sobie wyobrazić jak wściekła byłaby Colette, gdyby tylko o tym usłyszała. A w jej interesie (przynajmniej na razie) jest nie denerwować matki – póki mają relacje, które są w porządku, Colette nie wpada na głupie pomysły, takie jak aranżowanie małżeństw na przykład.
Leilla postanowiła chwycić za ostatnią deskę ratunku, która wtedy przyszła jej do głowy. Postanowiła wykorzystać fakt, że Laurent w jakiś strasznie upośledzony sposób, próbuje ją oczarować swoim pijackim bełkotem. Spojrzała na niego, próbując ukryć całą niechęć jaką ma do tego typa. A nawet się uśmiechnęła swoim najbardziej sztucznym, wymuszonym uśmiechem – zakładała, że i tak nie zwróci uwagi na nic, pewnie nie jest w stanie nawet prosto iść.
– Nie wiem czy słyszałeś ale moja rodzina się przeprowadziła – powiedziała, wstając z miejsca, po chwili wyciągnęła dłoń w jego stronę – Myślę, że musisz rzucić okiem na barek mojego ojca.
Okej, dobrze, nie zabrzmiała zbytnio sugestywnie. Cała nadzieja w tym, że idiota złapie haczyk i wyjdą z tego głupiego baru.
Powrót do góry Go down
Laurént Delacroix
Admin
Laurént Delacroix


Age : 27
Skąd : Lyon, Francja
Partner : mama twierdzi, że Leilla

Hook {bar}  - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: Hook {bar}    Hook {bar}  - Page 2 EmptyWto 1 Gru - 22:25:31

Laurent miał upokarzające wrażenie, iż się upodlił. Nawet będąc daleko od stanu, w którym pojmowałby rzeczywistość taką, jaką jest, nie potrafił zapomnieć, że gentlemanowi upodlić się nie wypada! Zrobił szybki rachunek sumienia w głowie, by ustalić czy mu to odpowiada, czy jednak nie. Plusem było to, że Effy byłaby dumna, bo zawsze mówiła, że jej młodszy brat ma kija w dupie. Minusem - fakt, że nigdzie w pobliżu Effy nie było. Ani w ogóle nikogo, na kim zrobiłoby to wrażenie. Młodą Carter spotkał, no wielka sprawa. Ona i tak miała o nim złe zdanie, a Laurentowi to było na rękę, bo przynajmniej jego żoną nie chciała zostać. Tu nic się nie zmieni. A Laurent potrzebował zmiany! Może powinien wrócić do domu? Odbyć z mamą rozmowę pod hasłem "mam dwadzieścia cztery lata i swój pierwszy (po)nastoletni bunt"? Nie no, trochę głupio mu było. Jednak TROCHĘ stracił rezon.
Ogromne szczęście miał, że była noc. W nocy nie widać wstydu!
Delacroix musiał sobie wmówić, że tylko kolejną rolę odgrywa. Dzisiaj jest jednym ze swoich kumpli, lekkoduchów, tych, co traktują wódkę i posiadanie co noc nowej panny w łóżku jako hobby. Co go od nich tak naprawdę różniło, niższa tolerancja na alkohol? Fakt, że wolał mieć w swoim łóżku koleżanki mamy (mommy issues alert), zamiast koleżanek z równoległych klas? Już zaczynał poważnie odpływać, snując tak swoje rozważania, gdy zbiła go z tropu dłoń Leilli, z jakiegoś powodu nagle wyciągnięta w jego kierunku. Coś chyba mówiła, ale nie słyszał. Bla, bla, barek mojego ojca. Tyle zrozumiał, ale mu wystarczało.
- Że ja iść mam gdzieś? - zapytał i zaczął mrugać z rzadka, jak jakiś płaz. - Z tobą to na koniec świata. - Błysnął zębami i przechylił się w stronę Leilli, chyba po to, żeby w końcu z tego krzesełka się na ziemię wypierdolić, bo tym razem było bliżej niż kiedykolwiek! Jakimś cudem znowu mu się udało złapać równowagę w ostatniej chwili. Po tej krótkiej przerwie na pijackie akrobacje, swoim zamglonym spojrzeniem próbował patrzeć prosto w oczy blondynki, by po chwili wypalić bardzo oszczędnie: - Ale nie dzisiaj.
Na więcej go nie było stać, bo przecież nie będzie się tłumaczyć, że prędzej upadnie i sobie głupi ryj rozwali (jak pijany Rodzeń!) niż o własnych siłach dotrze chociaż do drzwi tego lokalu. Jemu tu dobrze było. Mógłby powieki przymknąć i z błogim spokojem zasnąć na blacie barowym. I już to sobie zaplanował.
Powrót do góry Go down
Leilla Carter
Admin
Leilla Carter


Age : 25
Skąd : Londyn
Partner : mama kogoś szuka...
Posada : utrzymanka rodziców

Hook {bar}  - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: Hook {bar}    Hook {bar}  - Page 2 EmptySob 5 Gru - 22:01:54

(sponsorem mojego opóźnienia w odpisywaniu jest moja matka i jej kolega foliarz. Mam nadzieję że ten pan spadnie z rowerka i rozwali sobie głupi ryj)

Cała akcja robiła się delikatnie niepokojąca, a właściwie nic nie wskazywało na to, że zmierzała ona do końca. Jedyne co widocznie się kończyło to cierpliwość Leilli i jej zirytowanie faktem, że na własne życzenie wpakowała się w całą tę sytuację. Do tego poczuła się okropnie zlekceważona, faktem, że typ praktycznie ją zignorował. I cool, jakby jest to zrozumiałe ze względu na to, że jego stan wskazuje na to, że własnej matki by nie poznał. Ale i tak było to co najmniej oburzające.
Włożyła swoją dłoń z powrotem do kieszeni, chcąc ukryć zmieszanie i zdegustowana spojrzała na pijanego typa. Jeszcze chwilę popatrzyła na ten żałosny obraz, po czym uznała, że pieprzyć. Pieprzyć całą tę jej potrzebę mesjanizmu i pomocy takim tragicznym, beznadziejnym przypadkom. Dużo łatwiej jest pomagać zwierzętom, one przynajmniej nie zachowują się jak skończeni idioci. I nie piją alkoholu (i nie niszczą środowiska, i nie mordują innych zwierząt, żeby mieć ładne torebki, i milion innych powodów).
– Okej, zostań tu sobie – praktycznie warknęła, no jest wkurwiona, co się będziemy okłamywać.
Odwróciła się do niego plecami i po szybkim przemyśleniu całej tej sytuacji – skierowała się w stronę wyjścia. Z nieukrywaną przyjemnością, złapała oddech świeżego (no względnie) powietrza. Musiała bardzo uważać żeby nie dopuścić do siebie znowu myśli, że zostawiła kretyna na pastwę losu, że prawdopodobnie cała ta przygoda nie skończy się dla niego dobrze. W kółko powtarzała sobie, jak mantrę „to nie jest twoja sprawa”. I może faktycznie nią nie była? Dlaczego w takim razie, wciąż stała pod tym barem, przeklinając, że brzydzi się paleniem papierosów (gdyby mogła zapalić, nie wyglądałaby jak psychopatka, która nie potrafi się zdecydować czy wrócić do środka czy nie).

W międzyczasie pan barman już był zirytowany. On prowadzi kulturalną spelunę, nie będzie tolerował jakiegoś małolata, który leży pijany na jego barze i odstrasza jego klientów. Postawił kufel zaraz przy jego twarzy, chcąc wytworzyć na tyle głośny dźwięk, żeby przywołać blondyna do porządku.
– Słuchaj laluś, albo się stąd zbieraj, albo dzwonię po ochronę i cię stąd wyprowadzą.
No i typ był poważny. Cholernie poważny.
Powrót do góry Go down
Laurént Delacroix
Admin
Laurént Delacroix


Age : 27
Skąd : Lyon, Francja
Partner : mama twierdzi, że Leilla

Hook {bar}  - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: Hook {bar}    Hook {bar}  - Page 2 EmptyNie 20 Gru - 23:30:50

(a sponsorem mojego opóźnienia jestem JA i moja totalna nieumiejętność zarządzania czasem  I love you )

Umknął mu moment, w którym został pozostawiony w przerażającej samotności. Nie miał pretensji, kiedy już się zorientował. Odpowiadało mu uczucie dziwnego osamotnienia, choć spotkał się z nim po raz pierwszy. Chyba podświadomie tego oczekiwał od samego początku. Wiedział jak kończy się zabawa w Effy, kiedy nie masz przyjaciół. Albo chociaż osób, którym nie jest obojętne to, czy przeżyjesz tę noc. Nie spodziewał się, że Leilli będzie się chciało choćby udawać jednego z tych dwóch. Ale doceniał wszelkie starania. W sensie, doceniałby gdyby nie stracił rozumu i godności człowieka. Zabawna insynuacja, że kiedykolwiek to miał.
Zamknął zasłony powiek na zaledwie kilka sekund (tak by Laurent powiedział i by skłamał, bo to było dokładnie pięć minut) i tyle wystarczyło, aby barman stracił cierpliwość. Chcąc pozbyć się odstraszającego klientów gówniarza, podjął się zdecydowanego i efektywnego działania, bo donośny dźwięk kufla uderzającego w blat wystarczył, by śpiący królewicz zeskoczył z krzesełka jak oparzony.
- Co? - wychrypiał zdecydowanie elokwentnie, ale nie zamierzał czekać, aż trzykrotnie większy od niego kolega będzie musiał się powtórzyć. Poza tym miał wrażenie, że ten i tak by tego nie zrobił. Wziął te swoje nieporadne nogi za pas i ruszył w stronę wyjścia, godnym podziwu pijanym truchtem. Jakiś inny wypity w trzy dupy dzieciak chyba kibicował mu w dotarciu do mety, czyli drzwi, głośno przy tym klaszcząc, ale Laurenta pijany umysł już tego nie zarejestrował. Może to i lepiej, jeszcze by się spłoszył!
Gdy już dotarł do drzwi, chwilę mocował się z klamką, zanim przypomniał sobie jak faktycznie się jej używa. Następnie przeleciał przez drzwi prawie tak jakby został przez kogoś z całym impetem pchnięty! Miejmy nadzieję, że to tylko wrażenie Laurencika, bo jego duma byłaby poważnie skaleczona... Chociaż nie, już dawno była. Nie mogło być inaczej, skoro zataczając się pod barem nawet nie wyczuł momentu, w którym zebrało mu się na torsje. Ledwo zdążył złapać równowagę, gdy przed sobą miał już pełne morze własnych wymiocin! Nie wiem jakim cudem siebie samego w tym wszystkim nie obrzygał, ale jednak miał jakieś osiągnięcie wieczoru. Stał tak bidulek zgięty w pół, opierając się dłonią o ścianę lokalu, w ogóle nie zauważając nikogo poza samym sobą (czyli jak zawsze). Oczywiście należy to zmienić, skoro sama Leilla stała zaledwie kilka kroków dalej! Laurent wyjrzał przez wyciągnięte ramię, nadal pochylony w pozycji skoczka, takiego skaczącego do własnego grobu. Zmrużył oczy, co miało mu chyba pomóc w rozpoznaniu kobiecej sylwetki. Był trochę skonfundowany, gdy już dojrzał, że to nadal Leilla, ta sama, którą jeszcze przed chwilą próbował bajerować w przerwie od zasypiania na barowym blacie! Coś chciał powiedzieć, ale czuł, że nadchodzi kolejna fala torsji. Przeczekał ją z udawanym spokojem, równocześnie posyłając Leilli krzywy uśmiech, by następnie wypalić:
- Ty się dzisiaj w mojego anioła stróża bawisz? Bo jak tak, to ci idzie arcychujowo.  

Powrót do góry Go down
Sponsored content





Hook {bar}  - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: Hook {bar}    Hook {bar}  - Page 2 Empty

Powrót do góry Go down
 
Hook {bar}
Powrót do góry 
Strona 2 z 2Idź do strony : Previous  1, 2

Permissions in this forum:Nie możesz odpowiadać w tematach
our empire :: Fabuła :: Londyn-
Skocz do: